Najlepsze książki 2018
Rok 2018 obfitował w bardzo wiele ciekawych książek, które chwytały za serce, mroziły krew w żyłach i dawały rozrywkę, którą kocham. Przeczytałam 77 książek o bardzo różnej tematyce i różnym poziomie. Były lektury wybitne i takie, o których chciałam jak najszybciej zapomnieć. W tym roku było ciężko wybrać 3 najlepsze książki, bo o tyle o ile co do miejsca pierwszego nie miałam wątpliwości, to kolejne miejsca nieco się rozmyły. W moim zestawieniu dodam więc książki, które mi się podobały, ale nie trafiły na podium.
Zamiana – Rebecca Fleet
Jeśli autor ma pomysł na świetny thriller to jest to już połowa sukcesu. Drugie pół osiąga się wtedy, gdy potencjał pierwotnego pomysłu zostanie w pełni (albo chociaż trochę) wykorzystany. Czy Rebecca Fleet, debiutantka, sprostała swojemu pomysłowi?
Chack. Gracze. Opowieść o szulerach – Włodzimierz Bolecki
Widząc opis fabuły tej książki pomyślałam, że to coś naprawdę świetnego. Powieść historyczna to to, co lubię niemalże najbardziej, bo jest za równo połechtaniem mojego historycznego wykształcenia i odskocznią w dobrą literaturę, której fabuła płynie. Na dodatek miała to być uczta, opowieść o człowieku historii nieznanym, z ciekawym życiorysem. Co dostałam? Coś innego…
Kroniki Jaaru. Tajemne imię (tom 4)
Po całkowicie średnim pierwszym tomie byłam rozczarowana i nie chciałam wcale czytać dalej. Do tego stopnia, że drugi i trzeci tom po prostu odpuściłam mimo rad, abym tego nie robiła, bo się pogubię. Ostatnio jednak jestem mistrzem w odnajdywaniu się w kolejnych częściach, bo wielokrotnie przez przypadek zamówiłam jakąś kontyuację skuszona pięknym opisem niesugerującym poprzednich książek i okładką.
Srebrna Zatoka – Jojo Moyes
Zapałałam milością do Jojo Moyes po przeczytaniu książki Razem będzie lepiej. Rozpoczęła ona w moim życiu niezwykle barwny i przejmujący okres, więc jest mi tym bardziej bliska. Zabieram się więc za jej książki bez zbędnego zastanawiania się. Srebrna Zatoka to trochę taki odgrzewany kotlet, ponieważ książka na rynku pojawiła się kilka lat wcześniej, jednak odświeżona okładka i nazwisko autorki kuszą tak samo mocno.
Książki dla dzieci
Książki dla dzieci to zupełnie nie moja bajka – w końcu jestem już dorosłym człowiekiem, nie posiadam dzieci, więc nie czytam literatury dziecięcej. Jednak Misia zwanego Paddington nie mogłam sobie podarować, a Mały Książę to Mały Książkę – książka, której na zawsze pozostałam wierna.