Sfora – Przemysław Piotrowski
Poprzednia część o komisarzu Igorze Brudnym była krwawa, mocna, brutalna i całkiem dobra. Nie mogło być zatem inaczej i sięgnęłam po kolejną część, czyli Sforę. Również i tym razem dostałam kryminał na wysokim poziomie, gdzie znów zalany krwią trup ścielił się gęsto. A dodatkowo o morderstwa podejrzewano… wilkołaka.
Czarna owca medycyny – Jeffrey L. Liberman
Psychiatria to bardzo interesująca dziedzina nauki, która nie jest mi do końca znana. A ja, jako niespełniony lekarz chętnie przeczytam wszystko co ma związek z medycyną. Poza tym nowa seria Zrozum od Wydawnictwa Poznańskiego rozpoczęła się całkiem interesującą książką o epidemiach, więc mój apetyt był rozbudzony.
Słodkie kłamstwa – Caz Frear
Lubię debiuty, bo wtedy można dostrzec naprawdę fajne perełki. A Słodkie kłamstwa to zdecydowanie jedna z nich. Podobała mi się ta książka – fabuła była ciekawa, śledztwo w odpowiednim tempie posuwało się do przodu, ciągle wychodziły jakieś nowe, niesamowite fakty. Byłam przykuta do tej lektury na długie godziny.
Strach, który powraca – Magda Stachula
O książkach Magdy Stachuli słyszałam bardzo wiele pozytywów. Dlatego postanowiłam zobaczyć z czym to się je i (jak to zwykle ja), trafiłam na drugą część. Na szczęście jest napisana w taki sposób, że bez trudu odnalazłam się w fabule. I szybko zorientowałam, że dużo podobieństw jest między pierwszą, a drugą częścią i jakoś to wszystko nie do końca mnie przekonało.
Sprzedawca – Krzysztof Domaradzki
Kryminał i domieszka ekonomii, czyli coś, co polubiłam odkąd przeczytałam Paradoks kłamcy. Chociaż w Sprzedawcy akcent morderstwa jest zdecydowanie podbity. Trzyma w napięciu, wodzi za nos i moim zdaniem jest naprawdę dobrym kryminałem. Końcówka troszkę zbiła mnie z pantałyku, bo wydała mi się nieco naciągana, ale to tak drobny defekt, że po prostu go pominę.
Malarz dusz – Ildefonso Falcones
Książki Falconesa to zawsze doskonała lektura. Ten autor dba, aby w powieści znalazł się obraz Hiszpanii, trochę historii i aby bardzo dużo się działo. Nie wahałam się więc ani chwili i sięgnęłam po Malarza dusz. I powiem Wam, że trochę się zawiodłam, bo myślałam, że ta książka będzie kolejną, która zapadnie mi głęboko w serce, ale niestety tak się nie stało. Ta książka jakoś podobała mi się najmniej. Mimo to to wciąż niezastąpiony i genialny Falcones.