Albatros ruszył z nową, całkiem fajną serią Mała Czarna, która rozpoczęła się kapitalnymi Współlokatorami. Nie czytam takich książek – lekkich, przyjemnych, obyczajowych, nie, nie, nie mój klimat, a ta mnie urzekła. Doceniam jednak jeśli te książki przy okazji są inteligentne, z polotem. Zainwestowałam więc mój czytelniczy czas w kolejną książkę. I tym razem, chociaż było lekko, to nie będę piać z zachwytu. Było… w porządku. Nie spodziewałam się nie wiadomo czego i dostałam coś lekkiego, momentami trochę infantylnego, ale bez przesady, tendencyjnego i szybkiego, do połknięcia na raz. I zapomnienia.
Kiedy Harry poznał Sally…
Evie jest asystentką w agencji reprezentującej oskarowego scenarzystę Ezrę. Ona jest niepoprawną marzycielką, która kocha wszystkie komedie romantyczne, a on nie wierzy w tego typu historie. I to właśnie on ma napisać scenariusz do takiego filmu. Zdesperowana Evie, przed którą majaczy wizja utraty pracy postanawia pokazać Ezrze, że historie poznania się bohaterów jak z komedii romantycznej są możliwe. Będzie sama aranżować kultowe sceny z coraz to nowymi mężczyznami i podsuwać scenarzyście pomysły, a on musi tylko pisać. Proste, prawda?
Lekka, cukierkowa i nieco infantylna.
Historia jakich wiele – ona romantyczka, on mocno stąpający po ziemi dupek. I przynajmniej częściowo po prostu wiemy co się wydarzy. Cała historia jest bardzo lekka, momentami trochę infantylna, cukierkowa, a bohaterowie bardzo tendencyjni i wręcz niezmienni. Autorka bardzo podkreślała ich charakterystyczne cechy: dobroduszność i chodzenie z głową w chmurach Evie, jej nieco fajtłapowatość i zimne wyrachowanie i gburowatość Ezry. Wszystko to okraszone scenami poznania się z kultowych filmów.
Nie spodziewałam się po tej książce ambitnych dialogów, czy historii, która powali mnie na kolana i faktycznie się nie przeliczyłam. Było lekko, całkiem przyjemnie, chociaż bez fajerwerków. Przeczytałam, a raczej przesłuchałam książkę szybko, bez zbędnych zachwytów. Przyjęłam tę historię na odstresowanie się i faktycznie dostarczyła mi takiej trochę bezmyślnej (w takim dobrym sensie) rozrywki. Mimo to momentami miałam wrażenie infantylności całej historii, przerysowania bohaterów w kategorii zły/dobry i przewidywalności. Ten rodzaj książki nie obiecuje niczego górnolotnego i tego nie daje, ja jednak mimo wszystko lubię coś, co nie jest aż tak prostolinijne i troszkę naiwne, więc fanką tej historii nie zostanę.
Autorka pisze lekko, przyjemnie, nie jest na szczęście w tym wszystkim zbyt męcząca. Nie jest to jednak książka którą będę polecać na prawo i lewo – ot, do szybkiego przeczytania i równie szybkiego zapomnienia.
Podsumowanie.
Chociaż nie porwała mnie ta historia i mam parę „ale”, to jednak bawiłam się przy tej książce całkiem, całkiem. Była lekka, nie wymagała ode mnie zbytnio myślenia, zapewniła prostą rozrywkę, ale niestety nie taką najwyższych lotów. Było szybko, ale nie będę piała z zachwytu. Bohaterowie bardzo tendencyjni, cała historia dosyć przewidywalna i posłodzona. Prosta rozrywka.
Autor: Rachel Winters
Tytuł: Co powiesz na spotkanie?
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 3/5.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu.