Autorka osławionego już Kredziarza i Zniknięcia Annie Thorne znów sięgnęła po pióro i znów napisała thriller. Tym razem jak sroka polująca na błyskotki dorwałam się do książki ze wspaniałą okładką. I mimo początkowej niechęci do dziwnej treści już po chwili byłam zadowolona z lektury.
Kiedy sam wymierzasz sprawiedliwość.
Gabe jest przekonany, że jego córeczka nie zginęła wraz z matką w domu, ale została porwana, ponieważ w tym strasznym dniu zobaczył ją w oknie oddalającego się samochodu. Po trzech latach mężczyzna wciąż usilnie szuka córki mimo, że policja nie wierzy w jego wersję wydarzeń. Gdzieś niedaleko niego przed ludźmi, którzy krzywdzą ucieka Fran i mała Alice. Fran jako jedna z niewielu wie co stało się z córką Gabe’a, dlatego musi uciekać. Inaczej ona i Alice znalazłyby się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
Pozornie niepasujące wątki.
Wybrałam kolejny raz wysłuchanie książki zamiast przeczytania i na początku w ogóle nie wiedziałam o co tak naprawdę chodzi w tej historii. Było całkiem sporo bohaterów, którzy nijak się do siebie mieli, prowadzili zupełnie oddzielne życia, inne realizowali cele. Nie byłam pewna do czego mnie to wszystko doprowadzi. Jednak byłam ciekawa i zostałam z książką na dłużej. I opłaciło się, bo kiedy zaczęło pojawiać się coraz więcej punktów wspólnych, a ja połączyłam kropki – byłam już przekonana, że wiem o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i mocno mnie to zainteresowało.
Historia Gabe’a, jego rodzinnego dramatu oraz uciekających Fran i Alice (oraz wszystkich pobocznych osób) jest naprawdę ciekawa. Dużo zastanawiałam się jak to wszystko autorka rozwiąże, bo nie miałam swojego własnego pomysłu. Bardzo podobał mi się klimat tej książki – taki podskórny, czający się gdzieś zawsze za plecami strach, niepokój, przeświadczenie, że człowiek jest tylko małym trybikiem w większej machinie, którą sam, na własne życzenie, wprawia w ruch. To sprawiało, że momentami przechodziły mnie dreszcze i odwracałam się za siebie słuchając książki na spacerze.
Nie był to jednak thriller, który sprawiał, że bałam się śmiertelnie. Rozwiązanie jakby tak ciągle umykało, więc nie byłam do samego końca przekonana jak to się wszystko potoczy. Stopniowo jednak autorka stara się odkrywać niektóre karty i to zrozumienie i nagłe połączenie faktów jest wręcz oczyszczające. Wiele rzeczy jednak długo jest niedopowiedzianych i dopiero na samym końcu przekonujemy się jakie jest rozwiązanie. To też sprawiło, że byłam zainteresowana tym, co z tego wszystkiego wyniknie aż do samego końca.
Zakończenie jest zamknięte – sugeruje rozwiązanie naszej historii, wszystkich pobocznych wątków. Mimo to jednak pozostawia pewną furtkę, która nie tyle zostawia nas z fabułą ile z tym podskórnym strachem i bezsilnością. Jakby autorka dawała nam znać, że mimo, że historia Gabe’a taki miała finał, to każda inna nie musi.
Podsumowanie.
Mimo mojej początkowej niechęci do tej książki przez całkiem sporo niezwiązanych ze sobą wątków – ostatecznie szybko się przekonałam. Połączyłam kropki i od tamtej chwili byłam zainteresowana fabułą, tym, jak to się wszystko rozwiąże i czułam, że coraz bardziej mi się podoba. Książka wprowadza czytelnika w stan permanentnego, podskórnego niepokoju, który zostaje długo po przeczytaniu książki. Całkiem dobry thriller.
Autor: C.J. Tudor
Tytuł: Inni ludzie
Wydawnictwo: Czarna Owca
Moja ocena:4/5.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu.