Polskie książki coraz bardziej do mnie przemawiają – akcja rozgrywa się w miejscach mniej lub bardziej znanych, mentalność bohaterów jest bardzo bliska, a coraz więcej polskich autorów trafia w moje gusta. Myślałam, że podobnie będzie tutaj, zwłaszcza, że dawno żadnego thrillera nie czytałam. Okazało się jednak, że przez połowę książki było nudno i raczej mocno obyczajowo.
Sposób na nudę.
Kaja poznaje w Internecie Daniela i postanawia wreszcie się z nim spotkać. Szybko jednak okazuje się, że mężczyzna ukrywał przed nią swoje małżeństwo. W klubie jednak Kaja poznaje jego znajomą, Monikę, z którą nawiązuje nić porozumienia. I zaczyna kontynuować swój ambitny, tajemniczy plan, który wcześniej powzięła i który łączy się mocno z Danielem. Przeszłość zacznie upominać się o całą trójkę i mocno zaważy na ich losie.
Obyczajówka czy thriller?
To miał być dobry thriller. Niestety, przez połowę książki była to po prostu obyczajówka – dwie, oszukane, skrzywdzone kobiety, jeden pragnący zabawić się mężczyzna, odwiedziny, tajemnice, imprezy, przyjaźń, miłość, problemy małżeńskie i tak dalej. Wszystko to, co dostaniemy w obyczajówce. Było bardzo poprawnie, trochę nudno i niezbyt przerażająco. Wydaje mi się, że po prostu autorka powinna zdradzić więcej z tej zagadki, żeby czytelnik miał szansę trochę zacząć się bać, zastanawiać, poczuć się jak w thrillerze. Ona chciała chyba mocnego elementu zaskoczenia i tak bardzo wszystko zataiła, że do połowy wszystko wydaje się być zupełnie normalne. Szkoda, bo przez to ciężko mi było się wgryźć w klimat, zwłaszcza, że ja nie przepadam za obyczajówkami. To wprowadzenie w historię rozkręca się bardzo długo.
Potem jednak, kiedy fabuła nabiera trochę tempa zaczyna się robić fajnie. Jest klimat niepokoju, nie do końca wiemy o co chodzi, okrywamy tajemnicę krok po kroku, chociaż według mnie te kroki były dosyć spore za każdym razem. I tutaj moim zdaniem zaburzone zostały proporcje, bo to rozwiązywanie zagadki autorka powinna wprowadzić dużo wcześniej i rozłożyć je na całą książkę – wtedy kroki byłyby mniejsze, fabuła bardziej by przyciągała i zatrzymywała czytelnika przy sobie.
Zakończenie moim zdaniem jest również takie trochę po łepkach, na szybko, niedopowiedziane. Właściwie nie wiem do końca co tam się podziało i wyparłam już z pamięci jak się zakończyło. Może autorka chciała zostawić furtkę, aby w razie czego napisać drugą część? Nie wiem, ale mnie ta historia do siebie nie przekonała.
Bohaterowie byli dosyć płascy, bezbarwni i nie dało się ich do końca polubić albo nie. Stali się dla mnie bardzo szybko po prostu obojętni i ich los trochę mnie nie interesował. Autorka jednak ma bardzo lekki i przyjemny styl pisania, więc nie męczyłam się za bardzo – czytałam szybko, chociaż niezbyt byłam zainteresowana jak to się wszystko rozwiąże.
Podsumowanie.
Szkoda, wielka szkoda, ale autorka chyba nie przemyślała trochę proporcji i z thrillera zrobiła do połowy powieść obyczajową i to troszkę nudną. Za bardzo odpuściła elementy thrillera żeby potem móc to nadrobić i w odpowiednim tempie rozwiązywać zagadkę, więc mocno przyśpieszyła na koniec. Zamiast budować napięcie przez całą książkę – wszystko zostawiła na sam koniec. Szkoda, bo ja spodziewałam się czegoś naprawdę super!
Autor: Nadia Szagdaj
Tytuł: Likwidacja
Wydawnictwo: Dragon
Moja ocena: 3/5.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu.