Okładka, mrożący krew w żyłach opis – no tutaj wszystko zagrało, żebym tę książkę wzięła w swoje ręce i chciała ją przeczytać. Tak się jednak złożyło, że ją przesłuchałam i może to był błąd, bo wydaje mi się, że to tylko pogłębiło wrażenie takiego chaosu na osi czasu.
Kiedy koniec nadejdzie.
Romi jako jedna z niewielu przeżyła zbiorowe samobójstwo we wspólnocie w której żyła przez ostatnie piętnaście lat razem z matką. Ukrywając ciąże stara się pokazać pracownikom socjalnym, że mimo surowych zasad we wspólnocie i odcięcia od społeczeństwa jest na tyle przystosowana, że może zająć się sobą. Ona jednak ma znacznie ważniejszy cel – odnaleźć resztki świata, który nagle legł w gruzach i ochronić za wszelką cenę swoje nienarodzone dziecko. Za wszelką cenę.
Thriller?
Książka zaczyna się naprawdę mocno. Całe stosy trupów piętrzące się za bramą wspólnoty odnalezione przez funkcjonariuszy policji. Potem fabuła nieco zwalnia, towarzyszymy Romi oraz jej nieznanej dotąd ciotce Sarze, na którą nagle spadają obowiązki opiekuna dwójki swoich niepełnoletnich siostrzeńców. Poznajemy od środka życie we wspólnocie, która boi się świata zewnętrznego, kataklizmów, końca i wierzy, że tylko dziecko przywódcy będzie mogło ich uratować. Wnikamy do umysłu ludzi, którzy żyją i myślą zupełnie inaczej niż my. To fascynujące i przerażające zarazem.
Pod koniec książki wreszcie zaczyna coś się dziać, pojawia się dreszczyk emocji, nagle wszystko nabiera większego sensu, jest ciekawie i naprawdę dobrze. Pewnie to też trochę efekt audiobooka, ale momentami nie mogłam się połapać na osi czasu, ponieważ dużo jest przeskoków z teraz do kiedyś i odwrotnie. To sprawiło, że momentami byłam nieco zagubiona w fabule. Cała opowieść płynie dosyć leniwie, właściwie tylko przy końcu nabiera rozpędu. Wcześniej dogłębnie poznajemy bohaterów i ich sytuację życiową.
Nie była to książka, która powaliłaby mnie na kolana. Brakowało mi akcji i dreszczyku emocji, który poczułam przeczytawszy kilka pierwszych kartek. Styl autorki jednak jest porządny, ciekawy i bardzo dobrze przyswajalny, przez co czytało się to naprawdę szybko. Audiobook na Legimi jest również bardzo fajnie zrobiony, więc słuchało się całkiem przyjemnie.
Najbardziej zastanawiająca w tej książce była motywacja tych wszystkich ludzi we wspólnocie, którzy potrafili się tak bardzo podporządkować w imię jakiegoś człowieka, który zachowuje się podejrzanie. Dzięki tej książce możemy jednak dostrzec jak ludzie we wspólnocie żyją i jakie mają kłopoty – a wcale nie różnią się tak bardzo od nas.
Podsumowanie.
Styl autorki sprawia, że czyta się to szybko i całkiem przyjemnie, aczkolwiek brakło mi akcji. Środek książki zdecydowanie poświęcony na opisywanie rzeczywistości, która zmienia się za równo dla Romi jak i dla jej rodzeństwa i ciotki oraz tej, która już minęła we wspólnocie. Zdecydowanie początek i koniec nadają tempu książki i sprawiają, że coś się dzieje. Poza tym niestety trochę się rozczarowałam, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że książka była zła. Jednak szybko o niej zapomnę.
Podsumowanie.
Książka nie jest zła, ale też nie jest zachwycająca. Przed nudą ratuje ją emocjonujące początek i koniec, który nabiera tempa i jest dosyć mroczny. Świat przedstawiony jest mocno zarysowany, przez co mamy wrażenie realizmu. Styl autorki jest przejrzysty i dobrze się czyta to, co napisała. Niestety, trochę nudy w środku zabija dobre wrażenie reszty. Książka nie jest zła, ale nie powaliła mnie na kolana. A szkoda, bo wiele obiecywała.
Autor: Alex Marwood
Tytuł: Zatruty ogród
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 3,5/5.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu.