Zapowiadało się naprawdę ciekawie – ktoś morduje bezdomnych przewiercając im rdzeń kręgowy wiertarką. Potem okazało się, że to 10 tom, a mnie najzwyczajniej w świecie poirytowała główna bohaterka. I nagle stało się jasne, że ja się z tą książką nie polubię.
Katie Maguire na tropie wszystkiego.
Katie Maguire rozpoczyna śledztwo mające doprowadzić za kratki kogoś, kto morduje bezdomnych. Niewielkie ślady po wiertarce na potylicy sugerują przerwanie rdzenia kręgowego. Ze sprawą może łączyć się również tajemnicza, rumuńska dziewczynka i pewien człowiek, który przyjechał z Rumunii do Irlandii stworzyć biznes – wysyłając na ulicę „własnych” bezdomnych. Do tego wszystkiego szaleniec wpychający ludzi do wody, spalona żywcem dziewczyna i pierścionek w mięsie mielonym. Te wszystkie zagadki przyjdzie rozwiązać właśnie Katie.
Katie, Katie, co by bez ciebie zrobiło to miasto?
Już pierwsza scena zasiała we mnie ziarno irytacji. Katie znajduje na cmentarzu rumuńską dziewczynkę. Na ulicy spostrzega ją tajemniczy mężczyzna i zaczyna je obie gonić (spokojnie, to nie spojler, to serio pierwsza scena). Gość wyciąga kawałek szkła i grozi nim pani komisarz. Aż cała krzyczałam: wyciągnij broń! Przecież na pewno ją masz. Miała, ale nie użyła, nie mam pojęcia dlaczego. Niestety, było trochę więcej takich moim zdaniem nielogicznych spraw, które tylko powiększały moją irytację.
Odnosiłam wrażenie jakby tylko Katie mogła kierować całą policją zaczynając od tych drobnych spraw a kończąc na tych naprawdę poważnych. Trochę to było po prostu momentami naciągane. Sama Katie jawiła mi się jako trochę dziwna istota, lekko bezuczuciowa.
Sama fabuła jest bardzo ciekawa – cały czas coś się dzieje, pojawiają się nowe sprawy, pozornie niezwiązane z tym, nad czym pracuje Katie. Wszystko również jest dosyć dokładnie opisane – jest krew, trup ścieli się gęsto i wszystko jest bardzo plastyczne. Potrzeba naprawdę niewiele wyobraźni żeby sobie to wszystko zwizualizować. Jest brudno, krwawo, bardzo brutalnie. Momentami naprawdę oczy wychodziły mi na wierzch. Tym bardziej żałuję, że nie zaakceptowałam Katie, bo to kryminał kompletnie w moim stylu.
Podsumowanie.
Świetna, brudna, krwawa fabuła, bardzo plastyczne opisy, które aż wywołują ciarki. I do tego wiele moim zdaniem scen, które są nielogiczne i irytująca mnie główna bohaterka – trochę nieczuła, działająca jak robot, potrzebna do absolutnie każdej sprawy w całym mieście. Bardzo żałuję, że się z Katie nie polubiłam, bo to sprawiło, że naprawdę ciekawa książka niezbyt mi się podobała.
Autor: Graham Masterton
Tytuł: Żebrząc o śmierć
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 3,5/5
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu.