Przepowiednia – Christoffer Carlsson
Kiedy widzę książki Wydawnictwa Czarna Owca z kryminalnej serii wietrzę dobrą lekturę. Muszę przyznać, że zawiodłam się naprawdę tylko kilka razy. I nie miało to miejsca przy okazji Przepowiedni. Jak dla mnie jest to przykład dobrego, skandynawskiego kryminału. Z ciekawą, trzymającą w lekkim napięciu fabułą, z krajobrazem i delikatnym przegadaniem, które wydaje mi się rysem charakterystycznym dla książek z tamtego rejonu. Jak dla mnie Przepowiednia była po prostu bardzo dobra.
Na własnej skórze – Paulina Łopatniuk
Książki z serii Zrozum są bardzo nierówne – niektóre świetne, inne przeciętne, czasem zbyt naukowe. Jednak Na własnej skórze. Mała książka o wielkim narządzie spodobała mi się bardzo. Ciekawa, napisana dla laika bardzo przystępnie, z nieco czarnym humorem charakterystycznym dla patologa. Do mnie ta książka przemówiła i chociaż styl autorki jest dosyć specyficzny i na początku trzeba się do niego trochę przyzwyczaić to potem już idzie świetnie.
Cherub – Przemysław Piotrowski
Przemysław Piotrowski szturmem zdobył serca czytelników w Polsce świetną historią o Igorze Brudnym, która przyciąga trzema fantastycznymi okładkami. Trzecia część moim zdaniem jest najlepsza, najbardziej trzymająca w napięciu, a jej zakończenie po prostu wgniata w fotel.
Legimi – platforma zmieniająca życie.
Serio, wcale to nie jest żart, wyolbrzymienie, czy zabieg marketingowy. Po prostu kiedyś chcąc czytać ebooka papierowej książki, którą miałam, a nie chcąc ściągać ją mniej lub bardziej nielegalnie – po prostu robiłam zdjęcia stronom. Kończyło się to tym, że jeśli książka mnie wciągnęła i przeczytałam te wszystkie, które zrobiłam kosztem kilkunastu minut snu – nie miałam co czytać i bezmyślnie gapiłam się w przestrzeń. Teraz tyle nie podróżuję autobusem, a… wciąż używam Legimi. I to chyba nawet więcej.
Inni ludzie – C.J. Tudor
Autorka osławionego już Kredziarza i Zniknięcia Annie Thorne znów sięgnęła po pióro i znów napisała thriller. Tym razem jak sroka polująca na błyskotki dorwałam się do książki ze wspaniałą okładką. I mimo początkowej niechęci do dziwnej treści już po chwili byłam zadowolona z lektury.
Chemia śmierci – Simon Beckett
Kiedy przeczytałam fabułę uznałam – o tak! Kiedy dowiedziałam się, że to wznowienie pomyślałam – o nie! Jednak moje obawy były zbyteczne. Bardzo dobrze, że Wydawnictwo Czarna Owca zdecydowało się przywrócić tę książkę, bo moim zdaniem Chemia śmierci jest po prostu świetna. To naprawdę brudny, mocny kryminał, który trzyma w napięciu do ostatniej kartki.
Totentanz – Mieczysław Gorzka
Swoje pierwsze i drugie spotkanie z Gorzką wspominam cały czas bardzo pozytywie. Byłam oczarowana Martwym sadem i Iluzją. Kiedy więc pojawił się Totentanz – nie wahałam się ani chwili. Książka okazała się nieco bardziej pogmatwana niż poprzednie, ale przez to bardziej pasjonująca, a zakończenie zwyczajnie zwaliło mnie z nóg. Aż zaszkliły mi się łzy z żalu, że to już koniec.
Słodkie kłamstwa – Caz Frear
Lubię debiuty, bo wtedy można dostrzec naprawdę fajne perełki. A Słodkie kłamstwa to zdecydowanie jedna z nich. Podobała mi się ta książka – fabuła była ciekawa, śledztwo w odpowiednim tempie posuwało się do przodu, ciągle wychodziły jakieś nowe, niesamowite fakty. Byłam przykuta do tej lektury na długie godziny.
Pies – Jakub Gończyk
O prawdziwej pracy policji w Polsce nie wiem praktycznie nic. Widzę ją na ulicach, słyszę opinie w mediach i od znanych mi osób i mam jakieś tam zdanie na ich temat wyrobione. Podglądam w serialach i w filmach. I chociaż podejrzewam jak jest naprawdę, to dobrze było to usłyszeć od kogoś, kto zdaje sobie sprawię, że policję nazywa się psami, głównie z powodu braku szacunku do tej profesji.
Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku – Maureen Callahan
Okładka wiele obiecuje – tytuł o najbardziej nieuchwytnym mordercy, zbrodnie zainspirowane Mindhunterem, prawdziwa historia. I muszę przyznać, że książka napisana jest bardzo dobrze, a opowieść – wprost mrozi krew w żyłach. Byłam przerażona tym, co się wydarzyło, miałam gęsią skórkę czytając więcej i więcej. I muszę przyznać, że to była naprawdę dobra książka.